piątek, 8 lipca 2011

Powrót do Kęt - 7/8.07.2011r.

Dzień rozpoczęliśmy razem z Siostrami Mszą Świętą...a po niej kolejne niespodzianki od Siostrzyczek..:)
Najpierw przepyszne śniadanko...a później prowiant na drogę...:) Siostry pomyślały o wszystkim...:)

Serdecznie dziękujemy Siostrom Karmelitankom za ciepłe i serdeczne ugoszczenie nas w murach swojego Klasztoru zarówno na początku jak i teraz na końcu naszej pielgrzymki...:) Bóg zapłać..! :)

Po około 28-godzinnej podróży, w piątkowe południe, cali, zdrowi i szczęśliwi dotarliśmy do Kęt...:)

Lourdes – 6.07.2011r.

Po całonocnej podróży powróciliśmy tam, gdzie nasza pielgrzymka się rozpoczęła - do Sióstr Karmelitanek i do Lourdes. Siostry przyjęły nas bardzo serdecznie i życzliwie, otwierając nam progi klasztoru, ale przede wszystkim otwierając też swoje serca.
Był to dzień, w którym mieliśmy okazję być w miejscach związanych ze św. Bernadettą i z objawieniami i dowiedzieć się więcej na ten temat. Uczestniczyliśmy również w procesjach modląc się wraz z całym tłumem ludzi.
Wieczorem, po powrocie do Klasztoru czekała na nas niespodzianka...Siostry przygotowały dla nas specjalną kolację:) później już tylko zasłużony odpoczynek...:)





Jedenasty (i ostatni) dzień na rowerach – KONIEC (początek?) ŚWIATA - 5.07.2011r.

Pogoda na początek dnia była wyjątkowo nieciekawa..ale to tylko pogoda...:) Poza tym po pokonianiu kilkudziesięciu kilometrów dzielących nas od Końca Świata było już coraz ładniej, jaśniej, by w końcu nad Oceanem móc powiedzieć, że jest prawie UPAŁ..:)




Długo wyczekiwana Fisterra...pozostaje tylko pytanie: gdzie ten Koniec Świata...??:)









 Koniec Świata...i ta radość w sercu i w oczach - dałem radę...dotarłem do ostatniego etapu Pielgrzymki...
Jest też czas na zamyślenie...ale Radość jest nie do powstrzymania...:)




Eucharystia na Końcu Świata - a może to Początek Świata...
Koniec Camino na Szlaku Świętego Jakuba początkiem naszego codziennego Camino...codziennej Drogi..:)



Do końca pozostało - 0.00 km...





Podano owoce morza - jak przystało na porządny obiad nad oceanem... :)
Z początku może z niepewnością i z lękiem, ale później już zajadając z apetytem...:)




Spichlerze – ostatni nocleg – 4.07.2011r.







poniedziałek, 4 lipca 2011

Dzień dziesiąty na rowerach - 4.07.2011r. - SANTIAGO DE COMPOSTELA

Nareszcie, a może już dotarliśmy do Santiago, do Św. Jakuba..:) O godz. 12 uczestniczyliśmy w Mszy Świętej dziękczynnej za ten czas pielgrzymowania. Modliliśmy się każdy w tych intencjach, które wieźliśmy ze sobą przez całe camino… pamiętaliśmy podczas tej modlitwy o wszystkich osobach, które pomogły nam w przygotowaniach do wyjazdu (w sposób materialny i nie tylko), a bez których nie moglibyśmy dzisiaj być w Santiago de Compostela. Podczas Mszy Świętej, odprawianej w języku hiszpańskim, nie zabrakło elementów polskich i ojczystych dla każdego pielgrzyma. Największym zaskoczeniem dla nas było pędzące kadzidło…:) Jest ono charakterystyczne tylko dla tego miejsca i rozpalane zostaje jedynie w czasie wielkich uroczystości oraz podczas Mszy dla pielgrzymów. Po Eucharystii mieliśmy czas na souveniry;), a następnie wyruszyliśmy w drogę… kierunek: Fisterra..:)








Hasło dnia: „ złapałem gumę”, "półtorej bagietki dla tak wielu?", "no to co...słodka chwila??"



Dzień dziesiąty - 108km - Santiago de Compostela, Negreira, Portocamino, Vilaserio, Olveiroa

Pokonaliśmy już 1062km..:)


Msza Św. i wieczorny spacer - 1.07.2011r.








niedziela, 3 lipca 2011

Jutro Santiago de Compostela...:)

Zostało nam tylko 38km do Santiago...jutro o godz. 11 będziemy uczestniczyć w Mszy dla pielgrzymów...wstawanie tradycyjnie...:)
Pozdrawiamy wszystkich, którym obiecaliśmy modlitwę i tych, którzy się za nas modlą..:)